poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Drugi sen... bez mamy

Dziś także Polunia zasnęła sama.
Z jednej strony cieszy mnie ta zmiana, z drugiej... sama nie wiem :) Trochę jakbym nie była już potrzebna, jakby oddalała sie ode mnie ;) Wiem, wiem, jestem potrzebna, zawsze będę i zawsze będziemy blisko.
Ale, mimo to... :)

Aktualna sytuacja mocno przypomina mi moje odczucia, kiedy Poli odpadł kikutek pępowiny. Emocje temu towarzyszące też były "dziwne". :)

No ale co ja poradzę, że ja Ją tak bardzo, bardzo, bardzo... najbardziej na świecie :)
Pozostaje mi na szczęście na tyle zdrowego rozsądku, że wiem, że nie mogę Jej osaczyć swoją miłościa, nadopiekuńczością i zaborczością. Staram się ze wszystkich sił instalować w Niej poczucie bezpieczeństwa, pewność siebie i pewność oparcia we mnie, ale i zachęcać do samodzielnego poszukiwania nowego.

Mam nadzieję, że mi się to uda.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Pierwszy sen... bez mamy

Dzisiaj Polunia pierwszy raz zasnęła bez mojej pomocy. Owszem, w mojej obecności, ale bez dotychczasowego usypiacza. :) Poszło bardzo szybko i nieoczekiwanie sprawnie. Bez płaczu, krzyku itp. atrakcji.
Pola przespała całkiem ładnie noc. Obudziła się tylko raz około 3.30 (stała pora pobudki) i przywędrowała do mnie, dosypiając do rana.

Sama nie wiem co dokładnie czuję w związku z tym, bo ogrom emocji nie pozwala mi na wyłuskanie i nazwanie pojedynczych uczuć i myśli. Wesoło-smutno generalnie. Mimo zmęczenia, z wrażenia nie mogłam zasnąć. Nie spałam do Jej pobudki. Dopiero kiedy zasnęła obok mnie, wrócił spokój wewnętrzny, zniknęło to dziwne rozedrganie emocjonalne i niepokój. Po chwili zasnęłam.

Czy to koniec? Właśnie tak to będzie już teraz?

wtorek, 2 sierpnia 2011

Ciężka praca

Pola bardzo lubi malować. Bardzo, bardzo! Kredki, mazaki, farby, długopis, ołówek, tablica kredowa, tablica magnetyczna itp. cokolwiek, byleby dało się tym czymś rysować. W swoim dorobku artystycznym ma także dzieła na płaszczyznach pionowych, inspirowane freskami Michała Anioła. ;)

Siedzi przy swoim stoliczku i maluje. Obserwuję ją, siedząc obok w ciszy. Czekam aż skończy, to co rysuje aktualnie, żeby o tym porozmawiać lub zaproponować coś nowego. Nagle, nadal pochylając się w skupieniu nad obrazkiem, moje dziecko przemówiło:
- To jest ciężka praca, mamo...


:))))

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Na wesele!

Pola uwielbia skakać. O każdej porze, w każdych warunkach i po wszystkim. Oczywiście najlepiej po dużym materacu rodziców.
Z uwagi na malowanie, materac tymczasowo wylądował na podłodze w dużym pokoju, co Pola natychmiast wykorzystała :)
I byłoby fajnie, gdyby nie ograniczona przestrzeń wokół materaca. Ograniczona szafką RTV ze szklanymi półkami, które w moim umyśle przekształcjają się w mordercze sprzęty grożące śmiertelnymi obrażeniami, ilekroć Pola przechodzi obok nich.

Pola skacze i strasznie się przy tym cieszy.
Skik! Skik! Skik!
- Pola, przestań proszę skakać po materacu.
- (totalna ingnoracja, zero reakcji)
- Poluniu, proszę przestań skakać po materacu!
- (totalna ignoracja, zaczynam się zastanawiać, czy nie powinnam zrobić dziecku badania słuchu...)
- POLUNIU, PRO-SZĘ PRZES-TAŃ SKAKAĆ PO MATERACU.
- Pola musi!
- ???... Co musisz kochanie?
- Ćwiczyć muszę!
- ??? - A co ty ćwiczysz?
- Nooo, na wesele!


:)))

niedziela, 31 lipca 2011

W życiu nie dam rady!

Odpieluchowanie Poli poszło zdumiewająco szybko i łatwo. Od momentu, w którym pisałam o pierwszym dniu w majteczkach właściwie od razu Pola zaczęła korzystać z nocnika, a na początku czerwca sama zdecydowała, że "nocnik jest dla dzidziusiów" i sama wybrała korzystanie z toalety z nakładką.

I tak oto, moje dziecko woła w ciągu dnia "Mamo! Siusiu!" albo "Mamo! Kupę!". :)

I dzisiaj po alarmie "Mamo! Kupę!" poszłyśmy do toalety. Siedzi, siedzi... i nic. Schodzi. Wychodzimy.
Za kilkanaście minut: -"Mamo! Kupę!". Siedzi, siedzi, siedzi... i nic. Schodzi. Wychodzimy.
Za kilkanaście minut: -"Mamo! Kupę!".
Siedzi, siedzi, siedzi... i siedzi... i siedzi... i w pewnym momencie z żywą gestykulacją:
- "No w życiu nie zrobię tej kupy! Nie dam rady!"

Padłam :D

sobota, 30 lipca 2011

Co robią ludzie?

- Poluniu, usiądź teraz proszę spokojnie i zjedz.
- Nie! Ludzie teraz nie siedzą!
- Nie? Nie siedzą? A co robią?
- Bałagan!

:)))

czwartek, 28 lipca 2011

Pierwsza noc za nami

Nie było tragicznie, ale i nie było super. Jednak ograniczona powierzchnia spania przeszkadzała Poli w spokojnym śnie. Dotychczas mogła w nocy "wędrować" po dużym materacu, a teraz może jedynie przekręcić się na bok.
Tej nocy było kilka pobudek, a finał (około 3.30 w nocy): w łóżku u mamy.
Zobaczymy co będzie dalej.

środa, 27 lipca 2011

Pierwsza noc w nowym pokoju

Nie czuć już zapachu farby, od wczoraj mamy dywan, więc można zrobić próbę generalną :D
Szanowna Lokatorka z przemiany bardzo zadowolona, więc i moja radość tym większa. :D
Zobaczymy co będzie dalej ze spaniem. Dotychczas spałyśmy razem i szczerze mówiąc mam całą masę obaw, jak Ona przyzwyczai się do samodzielnego spania w swoim łóżeczku, znacznie, znacznie mniejszym od dotychczasowego (70 cm vs 160 cm) :/

niedziela, 24 lipca 2011

Pokój Poli in progress part 4

Dzis dokupiliśmy ostatni brakujący mebel do pokoju. Łóżko i materac.
Do wieczora skręcaliśmy nowe nabytki, oczywiście przy wytrwałej asyście Poleńki.
Udało się wszystko skończyć przed wieczorem i w ten oto sposób, Poli pokój jest prawie gotowy! :D

Jutro zamawiam dywan i układam rzeczy. :D

sobota, 23 lipca 2011

Pokój Poli in progress part 3

Nie wytrzymałam i jak pomyślałam, tak zrobiłam. Pomalowałam sama. I wreszcie jestem zadowolona :D
Zosia Samosia ;)

Wysłałam małżonka po wybrane meble do sklepu i biedny przytaszczył te kilogramy samodzielnie. :)
Ale fajnie! :D

Pokój Poli in progress part 2

Pan "złota rączka" pomalował ściany w pokoju Poli. Farba stoicko schnie, nie śpieszy się nigdzie, zaś bałagan wytworzony na skutek wymiany mebli u Poli radośnie sobie egzystuje i anektuje coraz to większe przestrzenie.

Nie jestem zbytnio zadowolona z efektów malowania, poprzedni kolor przebija w wielu miejscach spod aktualnej, białej farby. Szczególnie widoczne jest to dla mnie we wszystkich załamaniach przy suficie, ale nie tylko.
Poczekam jeszcze trochę i chyba sama złapię za wałek i domaluję to, czego Pan "nie widział" :)

Pokój Poli in progress part 1

Wreszcie, po blisko 3 latach, Poleńka będzie miała zrobiony swój pokój. Zrobiony tak, jak być powinien :) Czyli ładnie, już nie "dzidziusiowo", z regałem na jej własne książki i zabawki, z szafą i komoda ubraniową na wyłączność (!), własnym nowym łóżkiem i kącikiem do pisania, malowania i innych prac.

Dzisiaj część 1 metamorfozy - malowanie.
Pan "złota rączka" dzielnie maluje.

Strasznie się cieszę! :D

czwartek, 19 maja 2011

Pierwszy dzień w majtkach :)

Dzisiaj zebrałam się w sobie i pomyślałam, że skoro nigdzie nie wychodzę, jest ciepło, to podejmiemy (kolejną, lecz pierwszą w tym roku) próbę pożegnania z pieluchą.
Jak pomyślałam tak zrobiłam. Rano, po pierwszym siusiu na nocnik, już nie założyłam Poli pieluchy, tylko śliczne, kolorowe MAJTKI, kupowane od dłuższego czasu i czekające na taki dzień jak dziś.

- Ojej! - zawołała Pola, bacznie lustrując swoją nową bieliznę - Dla mnie?!
- Tak, dla Ciebie.
- OJEEEJ!

Wytłumaczyłam jej (a przynajmniej się starałam), że od teraz siusiu i kupka jest tylko do nocniczka.

I tym sposobem bilans dzisiejszego dnia prezentuje się następująco:
- 5 par majtek mokrych, w tym 1 z... ekhm... no "na grubszo",
- 2 * siku w nocnik,
- 1 * kupa w nocnik.

Jutro ciąg dalszy.

środa, 13 kwietnia 2011

No i po przedszkolu...

Pola chora. 39,5 stopni, gil do pasa.
Ech... :(
Moja bidulinka...

wtorek, 12 kwietnia 2011

Przedszkole dzień drugi

Dzisiaj drugi dzień w przedszkolu. Polunia bardzo chętnie została, niestety znów nie chciała jeść. Chyba z wrażenia :( Krążyła tylko po sali, przyglądała się jak dzieci jedzą, ale sama, namawiana przez "ciocie", niestety nic nie zjadła.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Przedszkolak

Dzisiaj Polunia po raz pierwszy poszła do przedszkola.
Zachowywała się bardzo dobrze - nie płakała za mną, obyło się bez histerii i rwania włosów. Wprawdzie ja przeżyłam to strasznie, ale Pola już od kilku dni wierciła mi dziurę w brzuchu, że chce iść do "kola" i poszła bardzo chętnie. Bez zawahania została w sali, zafascynowana dziećmi i ich zabawami.

Opowiadałam jej wcześniej, że w przedszkolu jest dużo dzieci (a ona uwielbia dzieciaki, szczególnie trochę starsze od siebie), że będzie mogła bawić się nowymi zabawkami itp. Najwyraźniej zadziałało.

Tylko jeść nie chciała :(

niedziela, 9 maja 2010

Uśmiech nr...

Uśmiech nr 1, czyli Brudna Mordka uśmiecha się do Mamusi :*

Uśmiech nr 5, upozowany specjalnie do zdjęcia :P

sobota, 8 maja 2010

Sorter obcykany ;)

Dzisiaj Pola mnie niesamowicie zaskoczyła, pokazując swoim przykładem, że rozwój, mimo, że najczęściekj jest definiowany jako proces ciągły, to odbywa się także skokami. A jakże.

Nie dalej jak wczoraj, bawiłyśmy się sorterem i miałam wrażenie, że przed nami jeszcze daleka droga do rozpoznawania kształtów i robienia z tego użytku . Owszem, udawało się coś wcisnąć, ale odnosiłam wrazenie, że tylko przez przypadek, albo gdy pokazałam palcem gdzie włożyć, a w końcowej fazie zabawy musiałam wkładać klocek do połowy, by Dziecko w akcie łaski wepchnęło go do środka swym palcem :)
A dzisiaj...

Akcja:
Dziecko przynosi sorter i patrząc Matce wymownie w oczy kładzie go na matczynych kolanach (co w języku ludzi mówiących oznacza: "mamo, otwórz pudełko i wysyp mi klocki, gdyż bawić się będę").
Matka czyni, co Dziecko sugeruje. Otwiera pudełko i wysypuje klocki na kanapę.
Dziecko bierze do rączki jeden klocek i wrzuca w odpowiednią dziurkę.
Matka bije brawo.
Dziecko bierze do ręki drugi klocek. W polu widzenia nie ma pasującego otworka, więc obraca pudełkiem, aż znajduje właściwy otwór i wrzuca klocek.
Matka bije brawo i nie wierzy w to co widzi.
Cykl ulega powtórzeniu do wyczerpania wolnych klocków.
Matka zbiera szczękę z podłogi.

Z dnia na dzień! Niesamowite. Wczoraj nie umiała, a dzisiaj juz tak.
Zupełnie jakby w nocy ktoś przesunął w odpowiednią pozycję, mały przełącznik w mózgu z napisem "Sorter - ON/OFF".

:)

O taki sorter mamy (prezent na ubiegłą Gwiazdkę): Sorter Playskool "Kostka pełna kształtów"




Muszę jeszcze tylko dodać, że sorter "Ślimak Smakosz klocków" Fisher Price, Pola opanowała już dość dawno. Ale on ma zaledwie trzy kształty i nie jest zbytnio wymagający. :)



PS A gdyby ktoś wiedział, gdzie zaginął czarno-biały klocek ze ślimaka (jedyny taki), to byłabym wdzięczna za podzielenie się wiedzą :) Nagroda gwarantowana! ;)))

poniedziałek, 3 maja 2010

Doczekałam się! :D

MAMA!
MAMA!
MAMA! MAMA! MAMA!

:D

Czekałam równo rok i 9 miesięcy. Jestem bardzo szczęśliwa... :D

niedziela, 2 maja 2010

Dolne trójki meldują się na pokładzie!

Moje dziecko stało się Dumną Posiadaczką Dolnych Trójek. :) A zatem w sumie posiada 16 zębów, którymi dzielnie gryzie i żuje.
Czekamy teraz na piątki, a jak i one się pojawią, to mamy spokój na kilka lat :)
Już nie mogę się doczekać!

piątek, 30 kwietnia 2010

Otwarcie sezonu

Dzisiaj nastąpiło oficjalne otwarcie sezonu piaskownicowego. W uroczystościach inauguracyjnych udział wzięły:
- Pola,
- Mama Poli,
- mrówki, oraz:
- inne niezidentyfikowane robaczki biegające i latające :)

Gwoździem programu były rzuty piaskiem ze szpadelka oraz grabienie piachu na swoje nogi. Pogoda dopisywała, zatem obchody przedłużyły się ponad zaplanowany czas, ku uciesze obecnych.

Następne obchody juz za rok!

Fotorelacja poniżej.

:D

niedziela, 18 kwietnia 2010

Groszkowy lans ;)))

Dziś na spacerze Pola postanowiła lansować się na osiedlu i w związku z tym wystroiła się w najnowszy prezent od Mamy Chrzestnej - Różowy Groszkowy Płaszczyk. Tak! Napisałam "wystroiła się" - bo to Jej decyzja była - od samego rana żądała (tak!) by założyć Jej Płaszczyk. Nie było dyskusji. Płaszczyk musiał być i koniec. Zatem Matka, chcąc nie chcąc, musiała polecenie wykonać. Chodziło więc Dziecko w Płaszczyku po domu, a potem paradowało dumnie na spacerku.
Cud jakiś, że po powrocie do domu pozwoliła go sobie zdjąć i nie poszła w nim spać. Ale, lada chwila pewnie się obudzi i kto wie co to się będzie działo? Chyba muszę z premedytacją ukryć Płaszczyk przed wzrokiem Właścicielki, aby nie zażyczyła sobie przypadkiem zjeść w nim buraczków ;)))

Ciociu - bardzo, bardzo dziękujemy za wspaniały prezent! :*


środa, 14 kwietnia 2010

Szał i Foch

-Daj aparat, daj! (szał)

-Nie, nie dam. (foch)

wtorek, 13 kwietnia 2010

Co można robić wiosną?

Można zbierać kamyki i robaczki.
Można potem je ze sobą nosić i gdy przyjdzie ochota to je pooglądać.
Można deptać "policjanta". Tzn chodzić po nim raz w jedną stronę, raz w drugą (długo, po wielokroć).
Ale przede wszystkim: można kontemplować słońce! ;)))

czwartek, 8 kwietnia 2010

piątek, 2 kwietnia 2010

Górne trójki

Właśnie się przebiły po długiej i zaciekłej walce. :) Jak dotąd najgorsze ze wszystkich zębów, najbardziej dokuczały Polusi, co objawiało się mega ślinieniem, pakowaniem wszystkiego do buzi i nocami przerywanymi ciągłymi pobudkami z płaczem.
Teraz czekamy na dolne trójki - już widać opuchliznę na dziąsłach, pewnie niebawem się ujawnią.

piątek, 19 lutego 2010

Pola potrafi... powiedzieć (5)

Kapka - co znaczy "czapka". :)

niedziela, 14 lutego 2010

Pola potrafi powiedzieć... (4)

Pampa, co w jej wykonaniu oznacza "banan". Dzisiaj zaskoczyła mnie konstruując "zdanie": pampa mmm mniam mniam - co w tłumaczeniu na nasze oznaczało, że chce zjeść banana :D

czwartek, 11 lutego 2010

Pola potrafi... powiedzieć (3)

By nie zapadły w niepamięć notuję nowe nabytki lingwistyczne Mojej Poluśki. Nowe:
- konik: ika
- okulary: koko
- pępek: papa
- bach: bach
- ryba: ba  
- pa pa: pa pa 
- zegar tik-tak: ti-ka ti-ka
- halo halo: ła ła
- dzidzia: dzi dzi, a raczej ci ci :) 
- cycy - wiadomo co to ;)

czwartek, 4 lutego 2010

poniedziałek, 1 lutego 2010

Kalendarz, czyli mam Bardzo Zajęte Dziecko!

Audiencji nie będzie! Wszystkie terminy mam pozajmowane! Aż do grudnia! Pozostały wolne: 3, 4, 5, 11, 12 i 27 grudnia. Ale biorę wtedy wolne ;)))

 

Sprawdzę jeszcze - może w czerwcu coś się znajdzie... :D

wtorek, 26 stycznia 2010

Rajstopowy lans a'la Bromba

Dzisiaj Pola dostała od Cioci rajstopki. Koniecznie trzeba było je założyć. Ale jak! A tak:

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Karnawałowy Makijaż :O

Nie od dziś wiadomo, że znaczna część kobiet zdecydowanie korzystniej wygląda, a dzięki temu - lepiej się czuje, w makijażu. Moja Mała Kobietka postanowiłan nie być gorsza i wykonać samodzielnie swój pierwszy Makijaż. Niedobra Mama trzyma swoje akcesoria niedostępne, więc Dziecko musiało radzić sobie tym co ma. A ma mazaki. W 8 kolorach. Na szczęście, całkowicie zmywalne wodą... uff :D


Polusia nie jest egoistką, dlatego wymalowała także konika. Żeby nie czuł się gorszy, brzydszy, zaniedbany... :) Poza tym, nigdy przecież nie wiadomo kiedy może zjawić się jakiś Książę, i na taką właśnie niespodziewaną okoliczność Biały Konik jest już przygotowany ;)))
 

A w razie gdyby Książę, z jakiś niezrozumiałych powodów, jednak się nie pojawił, to Pola świetnie da sobie radę sama, tzn. z konikiem. Pasują do siebie, pasują wręcz idealnie. Nieprawdaż? ;)))

wtorek, 19 stycznia 2010

Pola potrafi... powiedzieć (2)

"BU-KA"!
Co w języku Polusiowym oznacza... no właśnie, co?
Ha! A ja wiem!
No dobra, dobra... wiem... nikt przy zdrowych zmysłach nie zgadnie :) Bowiem słowo "buka" oznacza ni mniej ni więcej a: (ta dam!) buty!
Wszystkie. :D
A zatem: mama na "buka", tata ma "buka", lala ma "buka", Polusia ma "buka". Ludziki na zdjęciach i obrazkach mają... co?
BU-KA!
:D

niedziela, 17 stycznia 2010

Za wszystko inne zapłacisz kartą... ;)

Mąka szymanowska tortowa, typ 450; 0,5 kg: 1,30 zł



Amortyzacja odkurzacza wraz z kosztem energii elektrycznej do sprzątnięcia: 1,00 zł






Nakład pracy koniecznej do sprzątnięcia - roboczogodzina: 15,00 zł



Świadomość matki, że wspiera rozwój artystyczny Dziecka - bezcenne! ;)


Kto wie, kto wie... może rośnie mi druga Ksenia Simonowa?

sobota, 16 stycznia 2010

Pola potrafi... powiedzieć (1)

Dzięki książeczkom Pola nauczyła się mówić "piłka". Brzmi to bardziej jak "piUka"albo "piiika", no ale da się zrozumieć :D Nie mam pojęcia dlaczego akurat ten wyraz wymawia, a innych nie. Chociażby taki zwykły "kot" czy "mniam" wydają się łatwiejsze niż "piłka".... Hmm... dziwne... :)

Rozpoznaje też i "mówi":
- kotka: "a" / czyli: miau
- pieska: "aa" / czyli: hau hau
- węża: "sss"
- ptaka: "ci" / czyli: ćwir ćwir
- królika: cmoka jak królik
- lody, ciastka, ciasteczka: "mmm"+klepie się po brzuchu / czyli: mniam mniam
- kurę, kurczaki: "ko"
- oko: "koko"
- pociąg "ciuciu" / czyli: ciuch ciuch
- koronę, czapkę - poklepuje się po czubku głowy
- żołnierzy - maszeruje

To tyle. Mówi też "tata ", oraz różne odmiany i kombinacje sylab "to-to co-to ko-to" w sobie tylko znanym znaczeniu. Oczywiście "mówi" znacznie, znacznie więcej, ale reszty dźwieków, które wydaje Moje Dziecko niestety nie rozumiem. Nie wiem co to za narzecze ;)

środa, 6 stycznia 2010

Moja Tere-Nówka, czyli Zębatka 4x4 :)

Myślałam, że Polusiowe Dolne Czwórki wyjdą na Święta. Nie wyszły. Myślałam, że wyjdą na Sylwestra. Nie wyszły.
W zamian za to dziś zauważyłam, że całkiem pokaźnie wyszły górne czwórki!
Pokazały się też dolne, ale znacznie mniej niż te górne, których się nie spodziewałam! :)
Tak więc moja Pola ma już prawie cztery czwórki. Cieszę się, bo może lepiej będzie Jej szło gryzienie. :D
Jupiii!

wtorek, 5 stycznia 2010

Pola potrafi... sama wejść na kanapę

Dzisiaj Pola wreszcie osiągnęła swój cel: wzięła sobie pilota od tv (ukrytego w załamaniu kanapy) uprzednio wchodząc całkowicie samodzielnie na kanapę. Po prostu stojąc lekko bokiem do kanapy zadarła nóżkę, położyła ją a następnie brzuch na kanapie, podciągnęła resztę Kluchy i już! Ta dam! Siedzi. A właściwie - (o zgrozo!) - stoi na kanapie!
Oznacza to jedno - niebawem osiwieję, albo dostanę jakiegoś wylewu, bowiem Moje Małe Dziecko (oczywiście) nie potrafi z niej bezpiecznie sama zejść. :|
O rany... Już się boję. :)

sobota, 2 stycznia 2010

Pola lubi... oglądać książeczki

Pola odkryła, że książeczki są czymś więcej niż tylko obiektem do pogryzienia. Zaczęła je z dużą uwagą oglądać! Aktualnie najbardziej ulubionym zajęciem Polusi jest oglądanie i opowiadanie książeczek - tzn. obrazków. Oczywiście razem z mamą lub tatą, lub kimkolwiek, kto będzie mówił co to jest to coś, co ona pokazuje palcem.
Nasze "czytanie" książeczek wygląda najczęściej tak, że Pola łapie mnie za palec, kieruje ręką na interesujący Ją element obrazka i czeka, aż powiem co to jest.
W ten sposób nauczyła się wielu nowych rzeczy i widzę, że sprawia Jej to ogromną przyjemność. Potrafi spędzić w ten sposób dużo czasu, spokojnie siedząc i pokazując palcem swoim lub (najczęściej) moim obrazki. Cieszy mnie to bardzo.

W ten sposób, swoich pięciu minut doczekały się książeczki, które kupiłam Polusi rok temu na Gwiazdkę ("Poznaję kształty", "Poznaję liczby", "Poznaję słowa"). :D Oczywiście mamy też i oglądamy inne, ale te są naprawdę rewelacyjne, bo mają dużo różnorodnych obrazków i na każdej stronie jest sporo nowych elementów.

A ja... a ja czasem mam ochotę schować te książeczki w najdalszy, najciemniejszy kącik w mieszkaniu, bo Pola najchętniej całymi dniami by oglądała te książki. Razem ze mną oczywiście! :) Nieważne, że matka ma na stole akurat talerz z zupą... Ech...
:D

piątek, 1 stycznia 2010

Noworoczna sanna...

Z Nowym Rokiem - nowym krokiem... wróć! Z Nowym Rokiem - Nowymi Sankami!
Dzisiaj pierwsza jazda na sankach od Mikołaja. Było fajnie, chociaż chyba ja miałam większą frajdę z tej wyprawy niż Bohaterka Dnia Jadąca na Sankach. :)
Po kilkunastu minutach jazdy Pola zaczęła łapać tzw. "mentalnego zwisa", czyli mówiąc po naszemu - przysypiać. :) A ponieważ sanki z powodów konstrukcyjnych (niskie oparcie - do połowy plecków) nie są najlepszym miejscem do spania w sumie dość szybko (tzn. szybciej niż planowałam) zarządziłam powrót do domu. Ale i tak było superowo :)

Moja Sankowa Kulka Śnieżka :)

niedziela, 27 grudnia 2009

Choinka według Poli

Według Poli choinka powinna mieć jeszcze dodatkowe przybranie. Lampki, bombki, szyszki, jabłuszka, łańcuchy itp. to wszystko mało! Dlatego przystroiła drzewko wedle własnego uznania swoimi Geomagami :)
Ślicznie, prawda? :D

czwartek, 24 grudnia 2009

Święta Bożego Narodzenia

Dzięki Poli Święta nabrały nowego wymiaru. Zaczęły mnie cieszyć. Zaczęłam na nie czekać.
Wigilię spędziliśmy częściowo u mojej Mamy, odwiedziliśmy także Ciocię (siostrę Taty).
Pierwszy dzień Świąt odpoczywaliśmy w domku, a w drugi pojechaliśmy w odwiedziny do rodziny na wieś.
Było bardzo miło.
Polusia była w tym roku bardzo grzeczną dziewczynką, dlatego Mikołaj przyniósł jej górę superowych prezentów.
Największą furorę zrobił Telefon-But, który ma słuchawkę, sznurówkę, wygrywa melodyjki różnorakie, wyskakuje z niego ptaszek i można kręcić tarczą. Dostała też sanki, klocki drewniane, klocki Geomag baby, radyjko CD Fisher Price, różową stonogę, gigantycznego misia Kubusia, pociąg, sorter klocków Playskool, trzy pary rajstopek, paczkę z owocami i słodyczami i pieniądze. Uff... to chyba wszystko. Naprawdę dużo w tym roku. Ślicznie dziękujemy Mikołaju kochany! :)

Wigilia u Babci: Polusiowy zachwyt przy pierwszym spotkaniu z TelefonoButem:

niedziela, 20 grudnia 2009

I Wojna Bananowa, czyli Pola je sama

Dzisiaj Pola uparła się, by samodzielnie zjeść banana. Ok - radośnie zgodziłam się z tym pomysłem - wszak nie będę rzucać kłód pod nogi Rozwoju Mojego Dziecka.
Pola dzielnie manewrowała swoim widelczykiem w miseczce z bananem. Mieszała, ubijała, nadziewała, pakowała do buzi. Bardzo dzielnie. Bardzo :)
Znacznie sprawniej szło jej wybieranie kawałków banana palcami, no ale skoro z widelcem jest ciekawiej to co się będzie nudzić przy zwykłym jedzeniu? I o, proszę jakie dziecko skoncentrowane. A jaka piękna koncentracja kawałków banana na buzi i odzieży! :)


Upaprana po przysłowiową kokardę, ale szczęśliwa Pola:



A ja...cóż... musiałam ratować mieszkanie przed inwazją banana na dywan, gdyż Pola po radosnej konsumpcji widelcem, po wyjęciu jej z krzesełka do jedzenia, przeszła do konsumpcji bananów - emigrantów dywanowych, sposobem - wskakuj_do_buzi_bo_jak_nie_to_cię_pacnę. Jak powszechnie wiadomo, banan to zwierzę oporne z natury i nie słucha poleceń werbalnych, więc Poli nie pozostawało nic innego jak przejść na komunikację niewerbalną, dotrzymać słowa i walić w banana z otwartej. Skutek - banan w wersji półpłynnej wbity w dywan :|

A pomijając wydarzenie z bananem, obserwuję nieprawdopodobny ciąg Małej na samodzielność. Sama chce jeść, sama chce się myć, no po prostu robi się z niej mała "Zosia-Samosia". Jeszcze nie wiem czy to fajnie, czy niefajnie. Ale skłaniam się ku opcji pierwszej, bo to zawsze krok do przodu, prawda? :D

Choinka!

Dziś rano, kiedy Poluśka jeszcze spała ubraliśmy choinkę. Zapaliliśmy lampki i czekaliśmy z niespodzianką na naszą Śpiącą Królewnę ciekawi Jej reakcji. Nie zdążyłam nawet schować kartonów po ozdobach, gdy się obudziła. Założyłam Jej tylko bluzę na piżamkę i pozwoliłam wyjść z pokoju.
A kiedy wyszła ze swojego pokoju i zobaczyła choinkę to minę miała niesamowitą! Zaskoczenie, zaciekawienie i cudne radosne iskiereczki w oczkach -"Jakie faaajne"!
Chodziła wokół niej, oglądała ze wszystkich stron, dotykała bombek i innych ozdób z takim entuzjazmem!
Bardzo Jej się podobała! Bardzo, bardzo!
Swoją piękną, szczerą, dziecięcą radością sprawiła i nam wielką radość - aż do kręcących się na rzęsie łez wzruszenia. Piękny początek Świąt. Ach, nasz Ludzik kochany!
Warto się dla Niej starać i próbować wyczarować coś, co sprawi, że gdy już dorośnie, to będzie wspominać magię i ciepło Świąt w domu rodzinnym. I warto w tych staraniach przechodzić samych siebie, by zobaczyć Jej radość i Najwspanialszy, Najpiękniejszy, Najukochańszy, Najcenniejszy Uśmiech Świata...

piątek, 18 grudnia 2009

Pociąg!

Bliskie spotkanie, oko w oko  z pociągiem :)
Albo Ja jego, albo on mnie... ;)
 Ale raczej Ja jego :D
 Dałam radę Mamusiu! Żaden pociąg mi nie straszny! ;)))

 
Mamusiu, dawaj jakiś następny :)

piątek, 4 grudnia 2009

Dolne czwórki w natarciu

Grzebanie paluszkami w paszczęce, wkładanie do buzi wszystkiego co się w niej mieści (co się nie mieści w sumie też) ;) ślinotok... wszystkie te znaki wskazują na jakąś akcję zębową. Od kilku dni staram się to zweryfikować, ale nie ma lekko. Nawet podstępem trudno dokładnie obejrzeć dziąsła, bo w temacie zębów Moje Dziecię jakieś takie wyjątkowo domyślne i w "odpowiednim" momencie zamyka usta. Nawet w pełni uśmiechu, gdy jest bardzo rozbawiona i roześmiana, to gdy tylko staram się zapuścić wzrokiem w rejony podejrzane o nowe zębowe nabytki, natychmiast Pola zamyka usta.

A dzisiaj Małoletnia pozwoliła sobie łaskawie zajrzeć do buzi. Ba, w przypływie dobrego humoru pozwoliła sobie nawet pomacać dziąsła. I stwierdzam jednoznacznie - dwie buły na dziąsłach, na lewym już wyczuwalny ostrawy czubeczek - dolne czwórki w natarciu. Lada dzień będą na powierzchni. Na Święta na pewno :)

Nie wiem jeszcze jak się mają sprawy na górze - bo nie zdążyłam obejrzeć - aż tak dobre Moje Dziecko nie było :) Ale będę próbować :)

czwartek, 3 grudnia 2009

Pola potrafi... chodzić w duuuużych butach :)

Z nieznanych mi przyczyn Moje Dziecko uwielbia chodzić w moich lub (o zgrozo! ;)) taty butach. Ostatnio zaprezentowała tę umiejętność, doszlifowaną już niemalże do perfekcji, paradując pół dnia w moich pantoflach domowych, puszczając mnie tym samym w skarpetkach :)
Niezłą zabawą jest także zabawa moimi skarpetkami. Polega ona na tym, że Pola wyciąga rączki i każe sobie je zakładać jak rękawiczki. Po nałożeniu klaszcze rączkami albo macha zwisającymi kikutkami skarpet i cieszy się jakby wygrała 6 w Totka :)

Może ktoś mądrzejszy mi wytłumaczy, co dzieci widzą w tych wielkich buciorach? :)

PS. Myślałam, że etap chodzenia w dorosłych butach zaczyna się znaaaacznie później. :)

niedziela, 29 listopada 2009

O rety! :)

Nie pytajcie o co chodziło. Nie wiem :D Ale dziecko miało ubaw i to najważniejsze. Chcę wierzyć, że to nie ze mnie tak się śmiała ;) :D